Niesamowity dzień! W niedzielę Anetka z Markiem zabrali nas w głąb lądu w celu zapoznania z prawdziwą Australią.
Zaczęliśmy od małej miejscowości o nazwie Boonah, gdzie w informacji turystycznej spotkaliśmy Panią, która doradziła nam wycieczkę nad wodospady połączoną z wizytą w małej lokalnej galerii. Po dniu spędzonym w Surfer’s Paradise byliśmy tak spragnieni przyrody (podobnie, jak ci Państwo na motorach), że czym prędzej udaliśmy się do Queen Mary Falls.
A droga była długa…. Widoki, które mijaliśmy powodowały, że Marek zatrzymywał się naprawdę często (dziękujemy za cierpliwość!), a my jak na Japońskich turystów przystało… robiłyśmy zdjęcia ;-)
Ale w końcu udało nam się dojechać na miejsce i naszym oczom ukazał się bardzo ciekawy widok przełomu, w którym na dole płynęła rzeczka, wokół której rosły „prawie” europejskie drzewa, zaś na szczycie gór po obu stronach rósł australijski busz złożony z eukaliptusów. Naprawdę niesamowite wrażenie!
Po krótkim drugim śniadanku wyruszyliśmy na kolejne wodospady… Malownicza trasa, chociaż niepozbawioną niespodzianek – jak bramka przy wejściu na ścieżkę do Browns Falls ;-)
Stamtąd postanowiliśmy jeszcze pojechać do Moongerah National Park (po drodze spotkaliśmy bydło domowe i… dzikie kangury!) – z widokami na jezioro, po którym pływały Pelikany ;-))
Szkoda tylko, że nie chciały podpłynąć do brzegu, przynajmniej nie do naszego… Przy Moongerah Lake znajduje się także tama, która prowadzi do parku, w którym ścieżki pozwalają odkryć uroki australijskiego buszu, ale niestety tę przyjemność zostawiliśmy sobie na drugi raz.
Naszą niedzielną wycieczkę skończyliśmy tam, gdzie ja zaczęliśmy – w Boonah – krótkim spacerem po mieście. Mieście, którego najciekawszym punktem jest bez wątpienia nie polecana w przewodniku galeria, nie pub, w którym można spróbować piw z całego świata, nawet nie lokalny dom mody, ale… sklep monopolowy drive thru! To dopiero wynalazek! ;-)
I to już było na tyle… Niedziela dobiegła końca.. I czas szykować się do pracy ;-) Nadchodzi kolejny tydzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz