środa, 4 lipca 2007

24 czerwca 2007

Jedziemy na plażę!

Jako, że nie oswoiłyśmy się jeszcze z samochodem zostawionym nam przez Alexa, a raczej z jego typem ubezpieczenia i brakiem wstecznego lusterka postanowiłyśmy wybrać się zgodnie z zaleceniem Lonely Planet na wycieczkę po centrum Brisbane. Spędziłyśmy dzień na zwiedzaniu ratusza (w tym na wycieczce na najdziwniejszy na świecie punkt widokowy), oglądaniu drapaczy chmur, wycieczce CityCatem i spacerze po południowym brzegu Brisbane (South Banku). I mimo, iż nie weszłyśmy do polecanych przez Lonely Planet muzeów wycieczka zajęła nam 5 godzin ;-) a Brisbane pozostawiło wrażenie nowoczesnego, czystego miasta, z plażą położoną dokładnie w centrum. Oby do wiosny!



Lokalne ministerstwo gospodarki. Strajkujący w oczekiwaniu na władze postanowili rozpalić ognisko i trwają tak przez ostatnie 15 lat ;-)

Ratusz wewnątrz -niesamowita klatka schodowa i ciekawe muzeum sztuki filmowej ;-)


I widok z wieży ratusza ;-) Niestety zasłonięty obecnie przez drapacze chmur z City ;-)

Ale za to można było zobaczyć zegar z wieży od drugiej strony ;-), a dokładniej z windy.



Z ratusza poszłyśmy na pocztę, która prezentowała się nie mniej okazale.

Z poczty udałyśmy się do katedry św. Stefana, której twórca stworzył także Katedrę Westminsterską w Londynie!

A potem do kina - które mieści się w budynku po dawnym wiktoriańskim teatrze. Wnętrza pozostały jednak bez zmian, dodano jedynie nagłośnienie, no i ekran oczywiście!

A oto i sama królowa Wiktoria!


I królowa Elżbieta ;-)




Budynki Parlamentu, pustawe i szczerze mówiąc wyglądające na rzadko używane...



Stamtąd udałyśmy się do City Botanical Garden i spotkałyśmy śmiejące się Kukkaburry ;-)



Po wizycie w botanical garden opuściłyśmy city i udałyśmy się na drugi brzeg Brisbane (South Bank), z którego roztacza się widok na całe city.



I Monika z widokiem ;-)


Na Southbank znajduje się także plaża miejska - niestety niezbyt tłumna w ostatnim czasie, może ze względu na zimę?











Ostatnim punktem programu była wizyta w nepalskiej pagodzie - pozostałości Expo w Brisbane. A potem - już tylko powrót do domku... ;-) Weekend dobiegł końca...

Brak komentarzy: