środa, 4 lipca 2007

29 czerwca 2007

Brisbane by… day ;-)

Jednym z kluczowych elementów każdego dnia, kiedy można się wymienić ciekawymi pomysłami, podyskutować o problemach polityki europejskiej, okładkach polskich gazet… jest lunch. Najciekawszym lunchem ostatnich dwóch tygodni był ten na Mt Coot-tha, dokąd zabrał nas Karsten, a to ze względu na miejsce, skąd roztaczał się widok na całe Brisbane ;-) A, że pogoda była ładna – to i widok był niesamowity!



A oto restauracja, w której jedliśmy ;-)

Wieczorem – crazy night ;-) Wraz z Anetą, Markiem i ich znajomymi odbyliśmy clubbing po South Bank. Szkoda tylko, że większość klubów zbudowana została z myślą o lecie… I zapomniano o ścianach ;-)) Albo w ogóle ich nie ma, albo w ich miejscu wiszą dywany ;-) Ale za było fajnie, szczególnie przy ciepłej herbatce bądź wodnistej czekoladzie, jaką udało nam się zdobyć w ostatnim etapie naszej wycieczki!


W trakcie naszego crazy night spotkaliśmy tancerzy z tutejszych szkół salsy, którzy byli tańczącą reklamą tych szkół. Aż chciałoby się potańczyć!

A oto i część naszej ekipy w drugim lokalu tego wieczoru ;-)

No i nasza upragniona czekolada na gorąco. Zaraz po jej zamówieniu okazało się, że... za 20 minut zamykają... Ot - crazy night!

Brak komentarzy: