środa, 4 lipca 2007

30 czerwca 2007

Raj nad Pacyfikiem

Surfer’s Paradise (Raj Surferów). Sobota rozpoczęła się leniwie, ale zdecydowanie nie tak miała przebiegać. Rano przyjechali po nas Aneta i Marek i zabrali nas do Surfer’s Paradise na Gold Coast – czyli jednego z pobliskich kurortów nad Pacyfikiem o bardzo marketingowej nazwie, ale zapewniamy, że dla chcącego nic trudnego – surfować można tu praktycznie wszędzie. Naszą wizytę zaczęliśmy od najwyższego podanku mieszkalnego świata – dwudziestego w klasyfikacji gdy bierzemy pod uwagę także budynki biurowe i hotele, w którym na 75 piętrze urządzono taras widokowy, z którego podziwiać można nie tylko Surfer’s Paradise. Te widoki trzeba obejrzeć samemu!

Od razu widać, który z budynków jest najwyższy!
Niestety nie zmieścił się na jednym zdjęciu ;-) Ale szczyt był zdecydowanie bardziej interesujący ;-)
Nasza ekipa na tle makiety pokazującej najwyższe budynki świata - w tym nasz! Najwyższy apartamentowiec!
I jeden z widoków! Niestety z szybą....

Potem obowiązkowymi punktami programu były wizyta na plaży i zdjęcia z surferami, lunch, wizyta na plaży i jeszcze jedna wizyta na plaży… I kolejne zdjęcie drapaczy chmur z brzegu. Z brzegu, bowiem woda miała tylko 22 stopnie i mimo, że Bałtyk zwykle ma mniej – naprawdę nie było wielu chętnych do kąpieli ;-)) – mimo, iż wielu z nich siedziało na plaży i obserwowało zmagania początkujących surferów. A potem zachód słońca i powrót do domu (dla mniej wtajemniczonych astronomów – słońce w Queensland zachodzi nad lądem – prosimy więc nie oczekiwać zdjęcia zachodu słońca nad Pacyfikiem ;-))


Plaża nad Pacyfikiem. Surfer's Paradise. Australia.
(równie dobrze można podpisać - Plaża nad Bałtykiem, Mielenko, Polska ;-)

No chyba żeby jednak Pacyfik ;-)

I znowu Mielenko ;-) Tylko falochronów brakuje...

No dobrze, jednak Mielenko ;-)

I wracamy na plażę ;-)

Jeśli Surfer's Paradise - to i szkółka... surferów!
Prawie zachód słońca. Niestety w Queensland słońce zachodzi nad lądem... No chyba, że wypłynie się wystarczająco daleko w morze ;-)

A przed wyjazdem trzeba zebrać też trochę pamiątek ;-)

Brak komentarzy: