wtorek, 16 października 2007

11 sierpnia

Spalone słońcem

Bribie Island – wyspa oddalona od Brisbane o niecałą godzinę drogi samochodem. Większa jej część dostępna jest jedynie samochodzikiem z napędem na cztery koła… My jednak mimo to i tak postanowiłyśmy się tam wybrać. I co zobaczyłyśmy? Niesamowite plaże, gdzie kąpiąc się w morzu można spotkać delfiny, nadepnąć na mikrokraba, zostać oszołomionym przez wielkość pelikana…
A na dodatek można przespacerować się w parku narodowym leżącym na wydmach. Będąc pod urokiem tej przepięknej wyspy nie można jednak za bardzo zagubić się w myślach i zapomnieć o podstawowych prawach fizyki. O sile przyciągania między Słońcem a Ziemią, między Ziemią a Księżycem, a zwłaszcza … o siłach powodujących przypływ i odpływ morza, bo może się to skończyć odkryciem, że woda nie tylko jest zimna ale i mokra ;-). W naszym przypadku skończyło się jedynie na walce z nurtem i zamoczonych spodniach, ale 15 minut później byłaby to już prawdziwa przeprawa przez rzekę i musiałybyśmy przetestować naszą umiejętność przerzucania torebek na duże odległości… ;-)

Jednak jedyne czego tak naprawdę żałowałyśmy to tego, że trzeba było wracać… no i tego, że nie zabrałyśmy kremu z filtrem… Znowu opaliłam się na okulary przeciwsłoneczne! Brr…

Brak komentarzy: