wtorek, 23 października 2007

25 sierpnia

Wycieczka do muzeów i… chiński wieczór

W dniu przyjazdu Marek wypożyczył nam krótki przewodnik po Brisbane, w którym jedną z polecanych atrakcji była wizyta w Galerii Sztuki i Queensland Muzeum. Tak – my poszłyśmy do muzeum ;-) i to w Australii!

Idziemy...

Zacznijmy może od galerii. Gdyby nie trochę sztuki aborygeńskiej i typowo australijskiej to po wizycie w Museo del Prado w Madrycie byłybyśmy zawiedzone. A tak wiemy – że warto zaplanować w niej jedno popołudnie – szczególnie, że ekspozycje tymczasowe i niesamowity wystrój jednej z sal – są warte obejrzenia.W Queensland Museum natomiast zdziwiła nas różnorodność. Od opisu lokalnego browaru, przez historyjki lokalnych produktów i krykieta, makiety środowiska naturalnego do niesamowitej wystawy porównującej rozmiary zwierząt świata.
W galerii...

I w muzeum...

I przy wyjściu z muzeum ;-)

Niestety, w muzeum większość eksponatów to… eksponaty. Więc czym prędzej zebrałyśmy się do domu…Gdzie należało rozpocząć polsko-chiński wieczór. Więc – piergi ruskie w oparciu o ziemniaki zwykłe i czerwone, chińskie spring rolls, ciasteczka z dyni i słodką zupę. W 5 przygotowaliśmy jedzenia chyba dla armii ;-) Jak my będziemy tęsknić za Xuanem i Rachel!
Wesoła ekipa przed rozpoczęciem gotowania... i jedzenia ;-)

Lepimy pierogi (w kuchni jednoosobowej)!

Efekt naszych prac ;-) Te zakanczane widelcem są ze zwykłymi ziemniaczkami, te klasyczne z ziemniakiem czerwonym ;-)

Etap drugi: Springrolki ;-)

Półprodukty...

...wskazówki techniczne...

I do dzieła!
A potem - czas na deser - ciasteczka z dyni ;-)
Xuan ma podejście bardzo metodyczne ;-)

No i najważniejszy element prac ;-)

Bitwa o dyniowe "ciasteczko"! Na pałeczki!

Brak komentarzy: