W dniu przyjazdu Marek wypożyczył nam krótki przewodnik po Brisbane, w którym jedną z polecanych atrakcji była wizyta w Galerii Sztuki i Queensland Muzeum. Tak – my poszłyśmy do muzeum ;-) i to w Australii!
Zacznijmy może od galerii. Gdyby nie trochę sztuki aborygeńskiej i typowo australijskiej to po wizycie w Museo del Prado w Madrycie byłybyśmy zawiedzone. A tak wiemy – że warto zaplanować w niej jedno popołudnie – szczególnie, że ekspozycje tymczasowe i niesamowity wystrój jednej z sal – są warte obejrzenia.W Queensland Museum natomiast zdziwiła nas różnorodność. Od opisu lokalnego browaru, przez historyjki lokalnych produktów i krykieta, makiety środowiska naturalnego do niesamowitej wystawy porównującej rozmiary zwierząt świata.
W galerii...
I w muzeum...
Niestety, w muzeum większość eksponatów to… eksponaty. Więc czym prędzej zebrałyśmy się do domu…Gdzie należało rozpocząć polsko-chiński wieczór. Więc – piergi ruskie w oparciu o ziemniaki zwykłe i czerwone, chińskie spring rolls, ciasteczka z dyni i słodką zupę. W 5 przygotowaliśmy jedzenia chyba dla armii ;-) Jak my będziemy tęsknić za Xuanem i Rachel!
I w muzeum...
Niestety, w muzeum większość eksponatów to… eksponaty. Więc czym prędzej zebrałyśmy się do domu…Gdzie należało rozpocząć polsko-chiński wieczór. Więc – piergi ruskie w oparciu o ziemniaki zwykłe i czerwone, chińskie spring rolls, ciasteczka z dyni i słodką zupę. W 5 przygotowaliśmy jedzenia chyba dla armii ;-) Jak my będziemy tęsknić za Xuanem i Rachel!
Wesoła ekipa przed rozpoczęciem gotowania... i jedzenia ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz