wtorek, 16 października 2007

15 sierpnia

Wszędzie, tylko nie na Ekke ;-)

15 sierpnia okazał się być dniem wolnym od pracy. I to niestety nie ze względu na Święto NMP, czy Wojska Polskiego, ale... Okazało się, ze dzień ten jest ustawowo wolny od pracy, żeby wszyscy mogli wziąć udział w tutejszym dożynko-targo-festiwalu o nazwie Ekka. W tym roku jednak obok różnorodnych zachęt do uczestnictwa w festiwalu pojawiły się także glosy odradzające udział ze względu na szalejącą grypę. I tak drobna wzmianka o tym, ze jest grypa i należy unikać udziału w zgromadzeniach, stała się tragedią organizatorów Ekki, bo niestety większość osób wzięła sobie do serca tę radę... Wzięłyśmy więc i my ;-) I zamiast na Ekkę wybrałyśmy się do przepięknego Byron Bay położonego w New South Wales. Po raz pierwszy (ale na pewno nie ostatni!) świadomie opuściłyśmy nasze Queensland ;-) I było warto!


Byron Bay odpowiada naszym wyobrażeniom o Pacyfiku i jego wybrzeżu - ostre klify, wyrzeźbione przez morze skałki, po prostu cudo! I nawet ocean (mimo pochmurnego dnia) był lazurowy!


A, że nie byłyśmy tam same... I tu nie chodzi o turystów, którzy ze względu ze w NSW jest to dzień pracujący pozostali głównie w biurach, ale o machające do nas z wody... humpbacki! To chyba jedno z niewielu miejsc na ziemi, gdzie można z brzegu tak dokładnie obserwować migracje wielorybów. A ze tego dnia były leniwe, machały płetwami, rzucały się po wodzie... Tym razem bardzo zazdrościłyśmy ludziom znajdujących się na kajakach!


Ale Byron Bay to także niesamowite widoki z latarni morskiej i krotka ścieżka przez busz, który tutaj nie jest juz niestety tak urokliwy jak w Queensland.

Po przejściu całej tamtejszej ścieżki ku naszemu zaskoczeniu zaczęło padać! Ale my postanowiłyśmy nie dać się deszczowi i uciekłyśmy do Lennox Head - oddalonej o 15km na południe mieścinki nad Pacyfikiem - kolejne niezapomniane widoki, plaża, lunch nad oceanem. Stamtąd jeszcze tylko powrót do Byron Bay i wizyta na klifach nad White Beach, krotki spacer nad oceanem i... trzeba było wracać do domu. Szkoda tylko, ze tym razem nie przydał się strój kąpielowy... ;-))

Trochę pochmurnie, ale za to jak pięknie!
I jakie widoki!

I w czarno-białym ;-)

A pogoda, jak kobieta, zmienna była ;-)

I Monika - kapitan Cook!

I jeszcze kilka widoków...

I ocean na odjezdne... Pięknie, prawda?

Brak komentarzy: