Kolejny dzień to podróż w miejsce, gdzie każdy Polak pojechać musi. Kościuszko National park. Chyba największy park Australii, który kilka lat temu został w 2/3 strawiony przez ogień. Drzewa się jednak nie poddały. I ten park tak zapamiętamy – jako park niesamowitych drzew. Silniejszych niż ogień. Który zawsze kiedyś gaśnie.
Celem naszej podróży było wspięcie się na Górę Kościuszki. Nie przewidziałyśmy jednego. Tego, że sezon narciarski się jeszcze nie skończył. W odróżnieniu od krajów europejskich śniegu w tym roku było pod dostatkiem. Na tyle dużo, że nasz 6km szlak, którym miałyśmy podążać na szczyt przebiegał środkiem nartostrady, którą narciarze cały czas jeździli… W związku z tym pokręciłyśmy się trochę szukając śladów szlaku i postanowiłyśmy zjechać z powrotem i pojechać na kolejne punkty widokowe… No i powoli w kierunku Sydney.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz