Już o 6 jest pobudka, gimnastyka bardzo krótka, po gimnastyce śniadanie, a po gdy po śniadaniu ani śladu... nasi podróżnicy już w samochodzie żądni kolejnych wrażeń.
Przystanek pierwszy: Marina w Tin Can Bay. Zwykle w takim sytuacjach opisywałabym niesamowite jachty, albo nawet ludzi przygotowujących się do pacyficznych wypraw. Nie tym razem. Główną atrakcją TCB były bowiem dwa dzikie delfiny przypływające na codzienne karmienie! A że są dzikie, to nie zawsze przypływają, ale nasze przypłynęły i nawet dały się nakarmić! Tzn. nam udało się wywalczyć z pelikanami rybki, które potem mogłyśmy im podać. I mimo że rybki były mikrusie, a każda z nas dostała po jednej, którą potem nakarmiła delfinka, to wrażenie było przeogromne!
No tak ;-)
I jeden z aktorów pierwszoplanowych
I jeden z aktorów pierwszoplanowych
Przystanek drugi: Rainbow BeachPowiem szczerze - zwykle w takich sytuacjach nazwa "Tęczowa plaża" bądź zbliżona wskazuje, że ktoś dopatrzył się kiedyś czegoś, czego nikt inny w tym samym miejscu nie jest w stanie zobaczyć. Nic bardziej mylnego w tym przypadku! Tęczowa plaża - brama do Fraser Island, na która się wybieramy, zadziwia fantastycznymi tęczowymi klifami w niesamowitych kolorach skrzących się w słońcu. Do tego lazur Pacyfiku i prawie biały piasek ;-) Gdyby tylko nie to ograniczenie prędkości!
I tylko po co to ograniczenie prędkości? I to do 40?!
Przestanek trzeci: Great Sandy National Park. Miejsce lunchu i naszego bushwalking. Sam las nie położył nas na kolana. Był zdecydowanie mniej fascynujący niż ten na Mt. Tamborine czy w Springbrook National Park. Ale za to co w nim znalazłyśmy - zdecydowanie warte było wyprawy. Poona Lake. Jezioro położone w samym środku tego lasu na białych, jak śnieg piaskach. Tego się nie da opisać. Białość aż parzyła w oczy!
A potem... No cóż - 700 km z gumy, bowiem skończyło się na trochę ponad 800km drogi było przed nami. Po drodze zaopatrzyłyśmy się w skrzynkę mandarynek ;-) a że droga była długa i wyboista...ciemna i pusta… Pełna zwierząt domowych stojących, jakby należała do nich. Oświadczam, że ten kto twierdzi że mamy w Polsce beznadziejną sieć dróg się myli! Mamy tylko za dużo samochodów ;-))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz